Jan Szancenbach

"Jan Szancenbach - malarstwo"

  W roku 2008 mija 80. rocznica urodzin znakomitego artysty malarza Jana Wacława Szancenbacha (ur. 8 stycznia     1928 r.) oraz smutna, już 10. rocznica jego śmierci (zm. 15 grudnia 1998 r.).
   By przypomnieć te rocznice, a fanom jego malarstwa i szerokiej publiczności obrazy profesora zorganizowałem w Pałacu Sztuki TPSP w Krakowie wystawę i przygotowałem do druku książkę, w której prócz części albumowej, pomieściłem: fotografie, dokumenty archiwalne jego akademickiej kariery, recenzje, dokumenty działalności na rzecz ASP w Krakowie, informacje o zorganizowanych wystawach, ufundowanych stypendiach oraz testament artysty, dokumenty postępowania spadkowego i informacje o wypełnieniu lub nie jego woli przez spadkobierców.
  Niniejszy katalog jest zwiastunem ww. publikacji, przygotowanym na finisaż wystawy i sympozjum (20 października 2008 r., godz. 18.00) poświęconemu życiu i twórczości prof. Jana Szancenbacha. Udział czynny w sympozjum zapowiedzieli: prof. Antoni Dziatkowiak, prof. Juliusz Joniak, prof. Kazimierz Lankosz - kurator masy spadkowej, prof. Stanisław Rodziński, redaktor Janusz Miliszkiewicz - „Rzeczpospolita", redaktor Jerzy Skrobot, prof. Stanisław Tabisz - prezes ZPAP, prof. Stanisław Wiśniewski, prof. Adam Wsiołkowski - Rektor ASP prof. Barbara Ziembicka i Zbigniew Kazimierz Witek - prezes TPSP.
  Był Jasio, jak go nazywali przyjaciele, nie tylko artystą malarzem, autorem obrazów, z których emanuje radość i piękno, był pedagogiem wychowawcą całej plejady uznanych artystów malarzy, był dziekanem Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie, Rektorem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie przez dwie kadencje, był bez reszty oddany swojej alma mater, działaczem „Bratniaka", ZPAP i TPSP.
Zainicjował rozbudowę Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w latach 80. XX wieku (gmach od ul. Paderewskiego), a gdy wstrzymano ministerialną dotację, co groziło zatrzymaniem prac budowlanych, zapłacił swoimi obrazami (oficjalnie przez uchwałę Senatu ASP) wykonawcy za kontynuację budowy następnej kondygnacji.
  Po odwilży w 1956 r. udało mu się wyjechać na półroczne stypendium do Paryża, tak skromne, że wystarczyło na przeżycie i zamieszkanie w maleńkim pokoiku, w którym nie było miejsca na sztalugę, ale zetknięcie ze sztuką europejską niewątpliwie zaważyło na jego wyborach artystycznych i drogi rozwoju.
  Przywiązywał ogromną wagę do wyjazdów zagranicznych młodych adeptów sztuki malarskiej. W latach 90. XX wieku zaczął fundować prywatne stypendia do Paryża kolorystom, co też zapisał w swoim testamencie (polecając spadkobiercom fundowanie stypendiów z pozostawionych na ten cel funduszy).
  Kochał życie, dobre jedzenie, samochody - mogły być w starym stylu, byle obszerne i wygodne ze względu min. na jego posturę. Był towarzyski, życzliwy, koleżeński, pracowity, obowiązkowy, był człowiekiem honoru.
  Jan Szancenbach był synem lekarza ginekologa, Jana seniora, pierwszego dyrektora Szpitala im. Gabriela Narutowicza w Krakowie - wówczas jednego z najnowocześniejszych w Europie. Był jednym z trzech współwłaścicieli szpitala na ul. Garncarskiej w Krakowie (dziś onkologia), miał prywatną praktykę.
  Matka Maria, malarka, ze Skłodowskich, spokrewniona z Marią Skłodowską-Curie, Ireną Joliot, które uhonorowano 3 Nagrodami Nobla z fizyki i chemii!
Podczas wizyt w Krakowie, Irena Joliot brała udział w kąpielach i pielęgnacji małego Jasia.
  Ich świat runął z chwilą wybuchu II Wojny Światowej. Ojciec Jan, lekarz, oficer rezerwy Wojska Polskiego został zmobilizowany, dogonił swoją jednostkę w okolicach Lublina, a po 17 września 1939 r. zagarnęli go Sowieci. Był jeńcem Starobielska. W kwietniu 1940 r. został zamordowany strzałem w potylicę w kazamatach NKWD w Charkowie.
  Matka z kilkunastoletnim Jasiem została przez Niemców wyrzucona z mieszkania przy ul. Basztowej 1, przepadły oszczędności bankowe, auta zarekwirowało wojsko, pozostali bez środków do życia.Pracowała w RGO (Radzie Głównej-Opiekuńczej), gdzie również został zatrudniony małoletni syn Jan, który uczęszczał przez ok. 2 lata do Szkoły Przemysłu Artystycznego - Kunstgewerbe Schule, mieszczącej się w gmachu Akademii Sztuk Pięknych. By pomóc matce w utrzymaniu się przy życiu trudnił się malowaniem mieszkań.
  Po wypędzeniu Niemców z Krakowa, od 20 stycznia 1945 r. Jan Szancenbach z przyjacielem Bolesławem Kamykowskim, w porozumieniu i za zgodą prof. Eugeniusza Eibischa podjęli się szklenia okien w Akademii i zadanie wykonali.
  Po pomyślnym i bardzo dobrym zdaniu egzaminu wstępnego do ASP, zostali przyjęci na II rok studiów 27 lutego       1945 r.
  Wiosną 1948 r. ukończył Wydział Malarstwa. Początkowo studiował w pracowni prof. Wojciecha Weissa, który podczas pierwszej korekty speszył 17-latka głośno mówiąc: „że oglądał prace domowe, że dużo umie, niczego się w ASP nie nauczy, niech jedzie do Paryża..."
Do Paryża nie pojechał, ale przeniósł się do pracowni prof. Eugeniusza Eibischa. Studiował również grafikę w pracowniach profesorów Jurkiewicza i Gardowskiego, co mu się później przydało, gdy realizował projekty opakowań, kart do gry, czy filmy animowane, dodatkowo dość wcześnie uzyskał niezależność finansową.
  Zmarł w niespełna 3 miesiące po przejściu na emeryturę. Pozostawił kilkaset obrazów i majątek dużej wartości.
  Pozostawił polecenie testamentowe, które publikuję na okładce katalogu. Część testamentu jest spełniana przez spadkobierców (np. stypendia).
  Nie powstała fundacja, nie ma jak dotąd domu-muzeum i pracy twórczej. Dlaczego? Po części można odpowiedzieć na to pytanie na podstawie publikowanych w książce dokumentów.
Mam nadzieję, że będący ludźmi honoru spadkobiercy Jana Szancenbacha z rodziny Skłodowskich i Goetlów wypełnią wszystkie życzenia wielkiego artysty.
 

                                                                                                                                               Zbigniew Kazimierz Witek