Juliusz Joniak

"Malarstwo Juliusza Joniaka"

    Malarstwo Juliusza Joniaka jest równie znakomite co trudno poddające się werbalizacji. Obrazy te należą do kategorii zwanej przez Francuzów: peinture-peinture, a więc malarstwa pozbawionego anegdoty alegoryzmów czy odniesień do bieżących wydarzeń zewnętrznych. Zasobów motywów prof. Joniaka należy do kanonu postcezanowskiego, a więc: głównie martwa natura i pejzaż, rzadziej portret. Ale typologia ta staje się w tym przypadku mało ważna. Wszystkie obrazy Joniaka wyrastają z oglądu realności, substancjonalności otaczającego świata, ale elementy realne zostają przetransponowane na autonomiczne struktury. Mamy tu do czynienia ze specyficznymi właściwościami żywiołu malarskiego, z transpozycją wyglądów rzeczy na substancje farby, ze spotkaniami form, barw, pociągnięć pędzla, których różnorodność wymyka się wszelkiemu schematowi. Gęstość, a czasem barokowa niemal bujność niektórych płócien, ujęta jest w karby wrodzonej, a pogłębionej latami dyscypliny i niezawodnego smaku. Satysfakcja odbioru tych obrazów płynie z pewnego rodzaju zaskoczenia, że oto stanęło przed nami coś, co jest zarazem pięknym przedmiotem i zjawiskiem, które mobilizuje nasz umysł. Jest ono swoistą kreacją, powołaną do istnienia, a zarazem odsłania nieznane w świecie niby to dobrze znanym. Moment zaskoczenia, niespodzianki, który występuje zawsze, gdy patrzymy na prawdziwe twórcze dzieło malarskie, pojawia się wraz z uczuciem biegunowo przeciwnym. Można by je naiwnie sformułować: „Ach tak, to tak właśnie jest, to święta prawda”. Dla mnie takim wstrząsem były pejzaże artysty z Grecji, a przede wszystkim z Hiszpanii. Uchwycenie tej „świętej prawdy”, kwintesencja danego obrazu, polega przede wszystkim na przekazie jego esencji kolorystycznej. Aurę pejzaży hiszpańskich wyznaczają czerwone ochry, brązy, czerwienie, oscylujące między tymi biegunami, małe fragmenty wapiennej bieli, szare przestrzenie nieba, które tylko na hiszpańskim płaskowyżu ma ten popielaty, głuchy ton. Artysta zapytany przeze mnie, czy podczas swych podróży robi jakieś notatki kolorystyczne, odpowiedział, że nie. Polega na swojej pamięci, w której kolor nie funkcjonuje nigdy jako coś oderwanego, lecz jako konkretny odcień, ściśle związany z materią rzeczy. Kolor Hiszpanii zapamiętał jako rzemień z surowej skóry, jako cenny wytłaczany kurdyban, czy jako cygański kociołek miedziany. W ostatnich latach powstało nieco mnie nowych pejzaży, natomiast kontynuowane są martwe natury, coraz bardziej szlachetne i dojrzałe. Martwa natura, nazywana pięknie przez Holendrów „cichym życiem” była zawsze ulubionym polem doświadczeń malarskich Joniaka. Doświadczenia te rozgrywane są od 30 lat w tej samej pracowni, a pewien repertuar obiektów stale się powtarza: dzban z szafirowego szkła, ciemna, omszała, stara flaszka, wysoki dzbanek z białej porcelany, siatka zawierająca zeschłe owoce, kilka draperii, bynajmniej nie kosztownych – występują w wielu obrazach. Nie jest to czymś wyjątkowym, gdyż tę powtarzalność rekwizytów obserwujemy już u dawnych mistrzów holenderskich. Ale ich optyczny realizm nie dopuszczał transpozycji. Z kolei u artystów współczesnych wyglądy rzeczy ulegają takiej redukcji, że stają się nierozpoznawalne, a więc mogłyby w ogóle nie istnieć. Ale są jeszcze malarze, dla których przedmioty mają swoistą egzystencję, a zarazem „różne sposoby istnienia” zależne od kontekstu, co stanowi niewyczerpalne źródło rozwiązań. Do takich artystów należy Juliusz Joniak, a różnorodność i wynalazczość jego rozstrzygnięć – kompozycyjnych, kolorystycznych, fakturowych sprawia, że każde płótno staje się całkiem odmiennym zjawiskiem.
   
                                                                                                                                                     Maria Rzepińska