Renata Bonczar

"Magiczne ogrody wyobraźni w obrazach Renaty Bonczar"

   Klasyczna koncepcja sztuki, której dzieje sięgają co najmniej 2500 lat, a której zadziwiająca atrakcyjność ujawnia się jeszcze dzisiaj, sprowadzała fenomen ludzkiej potrzeby wyrażania się za pośrednictwem artystycznych działań, do harmonicznych, niezmiennych reguł. Za pierwszego i bodaj najważniejszego nauczyciela tychże właśnie zasad uznawano Naturę. To ona objawiała człowiekowi wszystkie tajemnice egzystencji, a także prawidła budowy Wszechświata. Natura więc, jej odwzorowywanie: "mimesis", stawało się celem sztuki. Niezależnie od tego, jak proces owego odwzorowywania traktowali artyści i filozofowie, spierając się o kategorie interpretacji, czy kanoniczne zasady, które dyktowała natura, przez ponad 20 stuleci, ani owe prawidła harmonii, tkwiące w naturze, ani też rola natury jako wielkiego nauczyciela artystów, nie byty kwestionowane. Od III wieku po Chrystusie uznawano też, iż to Bóg - Absolut jest sprawczą siłą owego porządku Wszechrzeczy, a więc dawcą owych reguł. Zwolna jednak wyczerpywały się zasoby interpretowania natury w ramach tej doktryny, a naśladowanie natury zaczęło artystom ciążyć bardziej, niż stanowić drogę do doskonałości! Stąd już w wieku XIX pojawiać się zaczęły postulaty, aby artystę uwolnić od tradycyjnego zobowiązania naśladowania natury.
   Wkrótce stało się to faktem. Jednak mimo to i pomimo, iż "Dadaizm" poczynając "przypadek" stał się równoprawnym czynnikiem generującym sztukę, natura dla wielu artystów tym pierwszym nauczycielem pozostała, dla innych przynajmniej inspiracją i źródłem osobistych interpretacji. Rzecz w tym bowiem, że doświadczenie świata jest ciągiem nieskończonym powtarzających się dotknięć tego samego, co za każdym razem jawi się nam jako "nowe", niepowtarzalne, całkowicie jednostkowe. Uważny obserwator analizując ten fenomen, mógłby z przekąsem powiedzieć, że "wszystko już było", iż wszelkie te odkrycia, w gruncie rzeczy, dadzą się sprowadzić do podstawowych i znanych już starożytnym sposobów traktowania natury: realistycznego lub werystycznego, ekspresyjnego, lub wreszcie strukturalnego, objawiającego nam prawidła budowy i motoryki kosmosu. Racjonalna kultura artystyczna (zbudowana na tradycji śródziemnomorskiej) upośledzała jednak i zapewne nie bez powodu, jeszcze jeden przyrodzony człowiekowi - sposób interpretacji otaczającego go świata, mianowicie magiczno-symboliczny, przepełniony wewnętrznymi interpretacjami, symbolami i znakami.
   Ów sposób interpretacji natury, w stosunku do niej autonomiczny, naturalny w stopniu nie mniejszym niż racjonalistyczny (kulturowy), wydaje się dzisiaj, pod koniec nie tylko wieku, ale i tysiąclecia, a być może całej epoki, dominować w wielu kręgach artystycznych. Trzeba jednak przyznać, że mimo dojmującego poczucia, iż racjonalne wytłumaczenia fenomenów natury są niewystarczające, całe to myślenie, cały ten sposób traktowania kosmosu, jest silnie obarczony bagażem niekwestionowanej przecież wiedzy współczesnego człowieka o świecie.
   Sądzę, iż w kręgu takich właśnie interpretacji natury powstaje i rozwija się interesująca sztuka Renaty Bonczar. Artystka, po studiach w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych (filia w Katowicach, pracownia Jerzego Dudy Gracza), przez kilka lat poszukiwała własnej konwencji malarskiej. Szczęśliwie zaczęła od restytucji tradycji warsztatu malarskiego, co wkrótce przyniosło zdumiewające rezultaty. Powrót i opanowanie dawnych, zarzuconych technologii malarskich, dbałość o wykonanie, wszystko to stało się bazą dla dalszych poszukiwań twórczych naszej malarki, w których szczególnie zdolność odczuwania stanów materii otaczającego świata przywołuje osobistą refleksję, dotyczącą kardynalnych wartości egzystencji, wszelkich uwikłań człowieka w tajemnicze zrządzenia losu.
   Po studiach maluje więc Renata Bonczar kolejne cykle obrazów: "Wiry", "Matnie", "Drogi", "Mchy", "Kamienie Prilepu" i inne. We wszystkich tych cyklach rzetelna obserwacja natury stanowi początek procederu pozostawiania śladu, jakim jest dla Renaty Bonczar malowanie. W jego trakcie cały ten świat poznany, zanotowany, ulega przetworzeniom w symbol, metaforę, magiczne zaklęcia. Wolą artystki, ciężkie materie ziemi, skał, unoszone są w powietrze, wirują, kłębią się, eksplodują w zderzeniach, destruują realność pierwszego oglądu. Kształtują obraz innej, metaforycznej, wizyjnej realności świata, będącej w gruncie rzeczy światem wyobraźni malarki. Kamienie, ważne i symboliczne dla malarki, zdają się zatrzymywać tajemnice ukrytej energii a może nawet samego życia. Podobnie umieszczone w mrocznych matecznikach wilgotnych szczelin, trudne do zidentyfikowania kokony, mówią nie tylko o potocznych uwikłaniach człowieka, ale obiecują ukazanie tajemnicy życia, stając się symbolami wszechobecnej kobiecości, życiodajnej pramaterii. Obrazy Renaty Bonczar nie są więc odtworzeniem natury, są natomiast "wewnętrznymi pejzażami", zapisanymi formą, świadectwami zachwytu naturą i życiem, a zarazem notacją lęków, obsesji, przedziwnych wyobrażeń, trudnych do zracjonalizowania. Są wypadkową bacznej obserwacji symptomów życia intuicyjnego wyczucia ich magicznych i symbolicznych znaczeń.
   Tak więc pejzaż, w którym da się zidentyfikować elementy przyrody czy architektury, zamienia się nagle w baśniową, nierealną scenerię "teatru świata", gdzie biologiczne formy, jakby gigantycznych pająków, strachem oblatujących człowieka, nagle zamieniają się w ogrody fantazji, pełne egzotycznych i przychylnych człowiekowi roślin i stworów. Rozżarzony, wewnętrznym światłem do czerwoności kamień z Prilepu, z kolei zamiast objawiać przeistoczenie w szlachetną materię rubinu, przywołuje przygnębiające poczucie nadciągającej katastrofy. Wszystkie te przetworzenia, w obrazach Renaty Bonczar nieco surrealne, dalekie od jednoznaczności, przywołują formę finezyjną a zarazem swobodną, dynamiczną, a równocześnie budowaną według klasycznych reguł, w gruncie rzeczy nawet nie tyle nowoczesną, co dojmującą. Obrazy te, także i ostatnia seria zatytułowana "W poszukiwaniu zaginionych miejsc, czasów...” są nie tylko zadumą nad stanem kultury, przemijaniem idei, lecz także świadectwem zadumy nad utraconym rajem dzieciństwa, tym co niespełnione, zgubionymi po drodze szansami i odczuciami, stanowią więc swoisty pamiętnik, zapis skomplikowanych stanów psychiki artystki, zapis kunsztowny, pełen estetycznych walorów, intrygujący, poruszający naszą wyobraźnię i refleksję.
   
                                                                                                                                            Andrzej Pollo