Urodziła się w Krakowie. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące nr X. Absolwentka Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Dyplom w pracowni Prof. Mariana Koniecznego. Zrealizowała m.in. pomnik Wincentego Witosa w Rakszawie. Brała udział w wielu wystawach zbiorowych i indywidualnych.
…Jej cykle rzeźb o kobietach są przede wszystkim piękne. „Cztery pory dnia”, „Imiona kobiet” zachwycają lekkością, smukłością, elegancją, delikatnością, ulotnością. Czasem sylwetki kobiet przypominają ptaki podnoszące się do lotu, czasem wirujące tancerki. Wiele w nich dramatyzmu, poruszają nastrojowością, smutkiem i liryzmem. Mogłyby być - a może są - swoistym pamiętnikiem artystki, która zdaje się robić rzecz niemożliwą - a przynajmniej bardzo trudną - chwyta i zatrzymuje w ciężkim, dostojnym tworzywie śpiżowej rzeźby ulotną chwilę, wrażenie, myśl. Owa momentalność rzeźby, przekroczenie kategorii czasu sprawiają, że w pierwszej chwili nie zastanawiamy się nad jej materią.
Odbieramy uczucia. A przecież tworzywo, które wybrała i w którym pracuje artystka nie jest przypadkowe. Brąz to materiał wymowny, trwa od wieczności epoki brązu po dalszą po nas wieczność. Tak więc uchwycenie i zaklęcie kobiecych uczuć w tak dostojnej i trwałej materii nadaje im archetypiczną rangę ponadczasowości…
…Myślę, że jest to bardzo spójna twórczość, w której pierwszoplanowe są myśli i emocje, a dopiero potem warsztat. Warsztat nienarzucający się, ale przecież znakomity w swej precyzji i technice. Opisywana przez poetę Antoniego Dobrowolskiego stara jak ludzkość próba pojednania materii i ducha w tej twórczości się powiodła (co wcale nie jest oczywiste w sztuce współczesnej). Myślę, że widz przy jej pracach plastycznych się zatrzyma.
Bo szokują inaczej - nie szaleństwem, ekspresją, aktem desperacji, lub moralizowaniem, ale artystycznym taktem, elegancją, pod której skórą kipią jakże kobiece emocje. Oglądamy liryczny, piękny spektakl - taniec wdzięcznej primabaleriny, która równocześnie samotnie ukrywa prawdę o okrutnej, morderczej fizyczności tego tańca i stopach krwawiących w baletkach…
Anna Miga